Nieruchomosci-online.pl - Tu zaczyna się dom tu zaczyna się dom

Techniczna strona wideo

Artykuł pochodzi z magazynu ESTATE

Czytaj cały numer!

Pobierz numer 04/2018
Adam Pływaczewski
Komentarze

fot.: fot. i love simple beyond, Pexels

Wideo, wideo, wideo... Wszyscy o nim ostatnio trąbią naokoło, że buduje zasięgi w mediach społecznościowych (no i buduje), że ludzie czytać nie chcą (nie chcą), i że generalnie lepiej kręcić, i wpuszczać w kanał.

I faktycznie tak jest. Wiele biznesów zmienia swój sposób komunikacji z klientami – obecnymi i przyszłymi.

Czy w sprzedaży nieruchomości wideo ma sens?

Kupujemy oczami, a co to oznacza, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Jednak film filmowi nierówny. Dużo zależy od budżetu, jeszcze więcej od pomysłu. I dotyczy to każdej branży, nieruchomości też. Można skupić się na promowaniu pewnych koncepcji inwestowania w nieruchomości. Można przedstawiać same nieruchomości, bez udziału osób pokazujących. Można też budować markę osobistą, przy okazji pokazując dane nieruchomości. Można też po prostu edukować klientów. Każdy sposób jest dobry, ważne jest jednak to, by mieć przemyślaną ogólną linię komunikacji, czyli co chcesz przekazać.

Musisz odpowiedzieć na pytania:

  • Co chcę przekazać?
  • Gdzie chcę to pokazać?
  • Jak chcę to przekazać?
  • Czy chcę to robić sam?
  • Jakim budżetem dysponuję?

Odpowiedzi na te pytania pozwolą Ci dobrać odpowiednie narzędzia do tworzenia treści wykorzystywanej w komunikacji.

Dla założeń tego artykułu przyjąłem, że budżet, jakim dysponujesz, jest znikomy, masz jednak chęć tworzenia, a zatem robisz wszystko sam.

Ważne, by mieć przemyślaną ogólną linię komunikacji, czyli to, co chce się w wideo przekazać.

 


Myślisz o wykorzystaniu wideo do promocji ofert? Dołącz do kursu!

kurs online wideo w sprzedaży nieruchomości


 

Czym kręcić?

Jako podstawowy zestaw do tworzenia treści wideo do wykorzystania w sprzedaży nieruchomości proponuję wykorzystać to, co masz pod ręką – praktycznie każdy 2-letni smartfon, w odpowiednich warunkach, jest w stanie nagrać materiał nadający się do wykorzystania w sieci.

Dodatkową zaletą jego użycia jest możliwość zmontowania filmu na telefonie. Nie jest to najwygodniejszy rodzaj montażu (nawet na dużych telefonach ekran jest po prostu mały), ale przy prostych formach bywa, że nie ma łatwiejszego sposobu na szybkie wykonanie filmu.

Jak kręcić?

Masz już podstawę. Teraz przydałaby się jakaś stabilizacja.

Prosty statyw z opcją wpięcia telefonu nie kosztuje dużo. Warto jednak zwrócić uwagę na płynność obrotu głowicy. Jeśli jej nie ma, wszelkie ruchy lewo-prawo, góra-dół będą wyglądały źle. Głowica olejowa na pewno rozwiąże takie problemy, wiąże się jednak z większymi kosztami.

Stabilizator elektroniczny (tak zwany gimbal) potrafi trochę więcej i co prawda statywu nie zastąpi w 100%, ale mieszcząc się w granicach 300 złotych możesz mieć ujęcia jak ze steadicamu. I kręcić sobie chodzenie po korytarzach niczym Kubrick w „Lśnieniu”. Trzeba tylko uważać na pewne bliźnięta...

Mając taki zestaw, możesz kręcić materiały, które będą dobrze się prezentować w Full HD, a nawet 4K, bez trzęsienia przy pokazywaniu dużego pokoju… o ile będzie tam wystarczająco dużo światła.

Taka niestety jest przypadłość telefonów, że kręcą dobrze, ale gdy jest jasno. Trzeba więc zadbać o to, by na planie było jasno. Czy to przy użyciu światła dziennego czy przy użyciu oświetlenia sztucznego.

Przy świetle dziennym należy zwrócić uwagę na ryzyko dużych różnic jasności pomiędzy częściami jasnymi a ciemnymi. Duży kontrast może spowodować, że albo część obrazu będzie prześwietlona, albo wręcz odwrotnie – niedoświetlona.

Przypadłością telefonów jest, że kręcą dobrze, gdy jest jasno. Trzeba więc zadbać o oświetlenie.

Ogólnie panuje zgoda, że lepiej mieć lekko niedoświetlony materiał (coś tam można wyciągnąć w obróbce) niż prześwietlony (nie do odratowania).

A więc zacząłeś kręcić.

Co z dźwiękiem?

Jakość wbudowanych mikrofonów w telefony też jest niezła. Zoptymalizowane są do wyłapywania głosu ludzkiego.

Ale przy dużej ilości dźwięków zewnętrznych, albo przeciwnie – w cichym miejscu z dużym echem – nic nie zastąpi mikrofonu krawatowego. Z takim mikrofonem nagrywając nawet w nieidealnych warunkach, można mieć dźwięk, którego da się słuchać.

A wbrew pozorom, często to właśnie dźwięk jest ważniejszy niż obrazek. Bo nawet jeśli obrazek nie jest idealny, a ktoś ciekawie mówi – posłuchamy. Jeśli natomiast słychać warczenie w tle, szumy, brzęczenie, pogłos, dźwięk się zmienia – wyłączymy takie wideo od razu. Albo przynajmniej – wyłączymy dźwięk.

Dźwięk jest ważniejszy niż obraz.

Masz nagrany obrazek, masz nagrany dźwięk, co dalej?

Jak to zmontować?

Zgodnie z linią tego artykułu, w wyborze narzędzi kierujesz się ceną, skupię się więc na programach darmowych.

Tych ostatnio pojawiło się całkiem sporo, od naprawdę prostych, oferujących podstawowe funkcje, do dość zaawansowanych profesjonalnych narzędzi. Większość z nich operuje na podobnych zasadach:

  1. Materiał importujesz do programu.
  2. Wybrane ujęcia układasz na linii czasu.
  3. Wybierasz najciekawsze ujęcia.
  4. Dodajesz muzykę.
  5. Eksportujesz do wybranego formatu.

Ha, no właśnie. Chyba o czymś zapomnieliśmy.

A muzyka?

Podobnie jak w przypadku dźwięku, czasem ten element jest ważniejszy od tego, co widzimy. Albo bardziej kłopotliwy.

O ile wypowiedź ekspercka może się obyć bez podkładu muzycznego, tak już prezentacja posesji (na przykład z narratorem opowiadającym o danej nieruchomości) – już nie bardzo. Będzie „płaska”, nieinteresująca i szansa, że zadziała w pożądany sposób – czyli ułatwi sprzedaż – jest nikła.

Praktycznie każdy z nas może coś nakręcić, ale stworzenie podkładu muzycznego jest już nieco trudniejszą sztuką. Łatwiej jest wziąć coś z internetu, albo z jakiejś mp3. Prawda?

No niestety nie. Konsekwencje prawne wykorzystania utworu zastrzeżonego prawami autorskimi nie są zazwyczaj w praktyce wielkie. Wiele popularnych platform do umieszczania materiału wideo sprawdza jednak każdy przesłany materiał pod kątem zawartości w ścieżce dźwiękowej. Czasem natychmiast, czasem nie od razu, ale prędzej czy później przyjdzie taki algorytm i albo zdejmie film z sieci, albo poinformuje właściciela praw, albo doda swoje reklamy w nakładce.

O ile wypowiedź ekspercka może się obyć bez podkładu muzycznego, tak już pozbawiona go prezentacja posesji będzie nieinteresująca.

Każda z tych kar nie jest pożądana. Dodatkowo, np. YouTube każde zgłoszenie naruszenia zapisuje i w pewnym momencie możesz ponieść pewne kary. Np. część funkcjonalności (monetyzacja z Twojej strony) zostanie wyłączona.

Rozwiązaniem tego problemu (oczywiście przy założeniu minimalizacji kosztów) jest skorzystanie z gotowych, darmowych bibliotek klipów muzycznych. OK, może nie będziesz super oryginalny, ale z drugiej strony, nie uwierzysz, jak wiele razy słyszałem w reklamach telewizyjnych płatne kawałki użyte przeze mnie wcześniej np. w filmach korporacyjnych.

Darmowe biblioteki klipów muzycznych:

  1. YouTube Audio Library
  2. Facebook Studio
  3. Free Music Archive

Warto jednak czytać uwagi przy konkretnych kawałkach, część twórców działa na licencji Creative Commons i trzeba np. zamieścić informacje o autorze utworu na końcu filmu.

Wreszcie, w czym to wszystko zmontować?

Nieco wygrani są użytkownicy OSX. iMovie jest darmowo dodane do tego systemu i całkiem dziarsko radzi sobie z prostymi formami.

Z programów darmowych niedostępnych od razu z systemem polecam 3, według wzrastającego stopnia trudności:

  1. Lightworks. PC/Mac. Dość lekki, prosty w obsłudze program. Wersja płatna posiada m.in. rozszerzone funkcje eksportu.
  2. HitFilm Express. PC/Mac. Trochę inna propozycja lekkiego programu do edycji.
  3. Da Vinci Resolve. PC/Mac. Kobyła. Naucz się Da Vinci, a żaden inny program nie będzie Ci potrzebny. Ma swoje wymagania sprzętowe, ale chodzi dość lekko nawet na starszych sprzętach spełniających te wymagania.

Dlaczego akurat te trzy programy?

Każdy z nich ma dość sporą bazę użytkowników i posiada sporą liczbę materiałów do nauki własnej. Poza tym, jeśli wystąpi jakiś błąd, jest większa szansa, że u kogoś on już wystąpił. Nie będę ukrywał, że do szukania problemów polecam bardziej język angielski. Brak odmiany sprawia, że łatwiej jest wygooglać „Da Vinci export error” niż „Nie mogę wyeksportować filmu z Da Vinci” — liczba możliwości zadania tego pytania jest niewspółmiernie większa w języku polskim.

Co jeszcze?

Po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że pierwsze filmy to pierwsze filmy. Nie nastawiaj się, że od razu będziesz gwiazdą Hollywood. Ja zawsze sugeruję zrobienie pierwszych 3–5 filmów dla siebie, do konsultacji z najbliższymi, współpracownikami, osobami, które trochę znają się na rzeczy. Nie zamykaj się na wskazywanie błędów. Lepiej, żeby to zrobili bliscy niż anonimowy komentator na Facebooku.

Kręcić, montować, wypuszczać, kręcić, montować, wypuszczać. To najlepsza szkoła.

 

Adam Pływaczewski

Adam Pływaczewski - Współtwórca firmy szkoleniowej filmuj.pro. Humanista w świecie geeków, geek w świecie humanistów. Kręci i wpuszcza w kanał. Społecznościowy. YouTube, Facebook, Instagram, komunikacja wewnętrzna firm. Producent filmów wideo, używanych zarówno w komunikacji wewnętrznej firm, jak i w komunikacji zewnętrznej – B2B oraz B2C. Entuzjasta nowych technologii i motoryzacji.

Magazyn ESTATE

Skupiamy uwagę na nieruchomościach

Bezpłatny e-magazyn w 100% dla pośredników

Wiedza i inspiracje do wykorzystania od ręki dostarczane przez doświadczonych uczestników rynku nieruchomości z zakresu marketingu nieruchomości, sprzedaży i negocjacji, prawa i finansów oraz rozwoju osobistego.

Pobierz za darmo najnowszy numer

Dowiedz się więcej o magazynie ESTATE

Zobacz także