
Na rynku nieruchomości sytuacja utknęła w miejscu. Większość kupujących odkłada decyzję i czeka – nie na wielkie zmiany, ale na jakikolwiek konkret. Program „Pierwsze klucze” może trochę pomóc, ale nie będzie rewolucją. Prawdziwym „game changerem” byłaby dopiero obniżka stóp procentowych, na którą liczą kupujący. Czy czekanie rzeczywiście się opłaca? A może lepiej działać tu i teraz? Sprawdzamy możliwe scenariusze – dla tych, którzy nie chcą, aby zwlekanie kosztowało ich więcej.
W cokwartalnym badaniu nastrojów rynkowych po I kw. 2025 r. pośrednicy w obrocie nieruchomościami zgodnie przyznają: część kupujących „przycupnęła”, licząc na lepsze warunki kredytowe i niższą ratę. Tymczasem brak konkretów, niepewność co do limitów cenowych i dostępności, a także ryzyko wzrostu cen po uruchomieniu programu – to wszystko może sprawić, że czekanie… po prostu się nie opłaci.
Większy wybór i więcej czasu na podjęcie decyzji
Mimo tego, że program nie ruszył, a raczej zapowiedzi rozmyły temat jeszcze bardziej, samo oczekiwanie już dziś wpływa na rynek.
Z najnowszego badania wynika, że wskazówka nastrojometru poszła w górę – indeks nastrojów rynkowych wzrósł do 53,55 pkt (na 100) (pobierz raport). To znak, że rynek powoli budzi się do życia – więcej osób interesuje się zakupem lub sprzedażą nieruchomości. Jednak to nie jest jeszcze duże ożywienie. Nastroje są ostrożne, a decyzje zakupowe podejmowane rozważnie.
Dla kupujących oznacza to, że rynek się rusza, ale nadal daje czas na spokojne działanie i mądrą analizę ofert.
Obserwuję wyraźne oznaki wyczekiwania. Na rynku wtórnym około 10-15 proc. kupujących celowo opóźnia decyzje zakupowe, aby skorzystać z dopłat – zauważa Marta Józefiak z wrocławskiego biura 71 HOME.
Problem w tym, że im dłużej trwa to czekanie, tym więcej osób może… stracić.
Pośrednicy alarmują, że jeśli program ruszy, ceny – zwłaszcza tańszych mieszkań w mniejszych miastach – mogą skoczyć do poziomu limitów dopłat.
W poprzednich latach widzieliśmy już, jak programy wsparcia (m.in Bezpieczny Kredyt 2%) potrafią napędzić ceny. Przy ogłoszonych założeniach programu „Pierwsze klucze” może to dotyczyć zwłaszcza cen w mniejszych miastach i w segmencie mieszkań „do 500 tys.”. Jeśli scenariusz się powtórzy, to osoby, które dziś liczą na taniej, jutro mogą zapłacić więcej – albo... nie załapać się wcale.
Istnieje realne ryzyko, że ceny tańszych mieszkań, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, zaczną zbliżać się do limitów programu. Deweloperzy i sprzedający mogą dostosowywać swoje oferty do maksymalnych kwot, jakie kupujący mogą uzyskać w ramach programu. Wzrost popytu, wywołany programem, może dodatkowo napędzać wzrost cen – ostrzega Patryk Dudek z biura nieruchomości HUB. broker w Krakowie.
Co ciekawe, nie wszyscy czekają. Część kupujących już działa – szczególnie ci, którzy dysponują gotówką lub chcą uniknąć cenowego szczytu. Ci, którzy mają środki (własne lub z kredytu) negocjują i kupują.
Warto też dodać, że coraz więcej sprzedających zaczyna schodzić z ceny, szczególnie jeśli nieruchomość długo stoi na rynku lub jej utrzymanie generuje wysokie koszty. Wolą sprzedać dziś, niż czekać w nieskończoność.
Wniosek dla kupujących:Czekanie może kosztować. Szczególnie jeśli opiera się tylko na nadziei. Decyzję warto podejmować w oparciu o własną sytuację, a nie w rytm politycznych zapowiedzi.
|
Artykuł powstał na podstawie ogólnopolskiego badania nastrojów rynkowych (indeks INPON), opartego na opiniach ponad 1300 pośredników w obrocie nieruchomościami z całej Polski. To głos praktyków, którzy na co dzień obserwują zmiany zachodzące na rynku – lokalnie i w skali całego kraju.
Niniejsze opracowanie ma jedynie charakter informacyjny. Jego treść nie stanowi porady prawnej, podatkowej, finansowej czy z zakresu obrotu nieruchomościami. W celu uzyskania profesjonalnego wsparcia, skonsultuj się ze specjalistą, który zaoferuje ekspercką poradę dopasowaną do twoich potrzeb i indywidualnej sytuacji: https://www.nieruchomosci-online.pl/agenci.html