Nieruchomosci-online.pl - Tu zaczyna się dom tu zaczyna się dom

Jak przerobić garaż? Trzy wskazówki pasjonata motoryzacji

Zdjęcie z artykułu

Angelika Łukaszewicz

Dla jednych garaż to tylko praktyczne miejsce do zaparkowania samochodu. Dla innych – prawdziwe królestwo pasji, a czasem azyl od codzienności. Ale czy garaż to rzeczywiście tylko nieruchomość? Czy może przestrzeń, która nabiera zupełnie innego znaczenia?

 

Rozmawiamy o tym z Tomaszem Mandą, znanym jako Prentki – blogerem, który swoją motoryzacyjną pasję zamknął między czterema ścianami garażu i opisał ją w niepowtarzalny sposób.

 

 

Tomek, na co dzień pracujemy razem w Nieruchomosci-online.pl, ale wiem, że Twoje serce bije szybciej nie tylko przy rozmowach o nieruchomościach, ale i przy zapachu benzyny. Dlatego muszę zapytać: czym dla Ciebie jest garaż?

Za nic nie szufladkowałbym garażu jako przestrzeni, w której po prostu trzyma się samochód, kosiarkę i sanki dla dzieciaków. W ogóle osobiście bardziej lubię określenie „warsztat”, czy nawet „pracownia” – bo w takiej formie swojego garażu zwykle używam. Zawsze mówię, że życie to proces twórczy, a garaż jest wprost idealnym miejscem, żeby coś własnego i niepowtarzalnego tworzyć. Zresztą zobacz sama, zwykle mamy go blisko domu, przez co możemy pójść sobie do niego w kapciach i z ulubionym kubkiem herbaty w dłoni, nawet kiedy za oknem jest ciemno czy pada deszcz. Mamy tu przestrzeń i narzędzia, do tego zwykle jest on ukryty za jakąś kotłownią, pralnią czy inną spiżarnią, więc nawet pracująca wiertarka czy muzyka nie będą przeszkadzać specjalnie reszcie domowników. Do tego można do woli w nim bałaganić, stukać, bawić się farbami i tak dalej i to bez ryzyka, że nasza druga połówka nas za to ukatrupi. Wspaniałe miejsce.

Jak wygląda Twój garaż? To warsztat czy bardziej „świątynia motoryzacji”?

Mam niewielki przydomowy garaż, który mieści jeden samochód, stół warsztatowy i trochę szafek. Mam też obok niewielką piwnicę pełniącą funkcję magazynu i sporych rozmiarów podjazd, na którym często pracuję nad samochodami, gdy sprzyja pogoda. Nie wiem, czy można określić to miejsce świątynią motoryzacji, ale zdecydowanie motoryzacja jest jedną z moich największych pasji. Mam też trochę motoryzacyjnych detali – przykładowo szafka na narzędzia jest polakierowana w barwy wyścigowego BMW e9 CSL z 1975 roku, które zaprojektował i pomalował Alexander Calder.

Sporo takich detali udało mi się też przemycić do domu – w salonie stoi symulator, w pokoju gościnnym stoją fotele kubełkowe udające sztukę nowoczesną, polerowane felgi… Mojemu garażowi daleko do tych pięknych, wielkich z lśniącymi posadzkami, ale nie ukrywam, że lubię panujący tu klimat.


Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z garażem? Pamiętasz swój pierwszy samochód, który składałeś?

Moja garażowa przygoda zaczęła się tak naprawdę za sprawą mojego taty, który był mechanikiem i prowadził własny przydomowy warsztat. Mieliśmy wtedy przy domu niewielki garaż i wiatę. Tata co chwila naprawiał tam różnego rodzaju samochody i inne rzeczy. Trudno było w to nie wsiąknąć, bo dla kilkuletniego, zapatrzonego w ojca dzieciaka żyjącego w erze Transformersów oglądanych na kasetach VHS i resoraków był to po prostu wymarzony plac zabaw.

Moje pierwsze własne auto to był stary ford fiesta, ale od tamtej pory zbudowałem i wyremontowałem już przynajmniej kilkanaście różnych aut (i co dziwne, jeszcze mi się nie znudziło). Parę lat temu udało mi się uratować fiata 126, którego zawiozłem później na pace busa jako prezent ślubny dla naszych przyjaciół pod Monachium. Wymieniałem w nim połowę blach, lakierowałem, składałem silnik i tak dalej – wszystko w tym małym, niepozornym garażu. Przefajna przygoda – mnóstwo nowych rzeczy, których trzeba było się nauczyć. Mam też pomarańczowego żuka w wersji pickup, którym jeżdżę często do biura, czy zbudowane z myślą o wypadach na tor wyścigowy auto marki BMW z 1994 roku. Samochody to dla mnie zdecydowanie coś więcej niż kwit z OC i cztery opony – to cała masa fajnych przygód, wyzwań i wspomnień.

Ile czasu spędzasz w garażu?

Iza, czyli moja zdecydowanie ładniejsza i mądrzejsza połówka śmieje się, że w zasadzie to ja w nim mieszkam. Bo jeśli nie jestem w pracy i nie ma mnie na siłowni, a rower stoi na swoim miejscu, to zawsze wiadomo, gdzie mnie szukać. Spędzam tu sporo czasu, bo nie lubię się nudzić, a tu co rusz wymyślam sobie jakieś nowe zwariowane projekty do realizacji. Buduję tu samochody, rowery, motocykle, meble i inne różnego rodzaju konstrukcje.

Razem z przyjaciółmi wpadliśmy też parę lat temu na pomysł, aby nie marnować życia na bieganie po galeriach i szukanie prezentów urodzinowych (bo nie ukrywam, że jesteśmy w tym naprawdę beznadziejni) i zamiast tego wspólnie je dla siebie budować. Naturalnie z wykluczeniem solenizanta. Zasada jest jedna – im dziwniej, tym lepiej, a największą wartość stanowi tu czas, który każdy z nas poświęca, żeby stworzyć wspólnie coś od serca. To świetna sprawa, bo w dorosłym świecie często trudno o kreatywne wyzwania, a tu możemy popuścić wodze wyobraźni i stworzyć od zera coś naprawdę szalonego. Mamy już na koncie takie dzieła jak ręcznie malowany kask rajdowy z wieszakiem na ścianę w kształcie łosia po przejściach, symulator do gier zrobiony z rur wydechowych, stolik kawowy w kształcie jeżdżącego hot roda czy wózek warsztatowy w klimatach vice-city z zamontowanym ogromnym obrotowym reflektorem z latarni ulicznej. Podsumowując, w garażu spędzam każdą wolną chwilę, broniąc się zaciekle przed szarością i monotonią życia – i jeszcze czasem wrabiam w to przyjaciół.

Czy Twoim zdaniem garaż to przestrzeń bardziej „męska”, czy coraz bardziej uniwersalna?

Dziś to chyba bardziej zależy od charakteru i zainteresowań niż płci – sam mam wśród znajomych zarówno dziewczyny, które znają się na mechanice i sporo czasu spędzają w garażu, jak i facetów, którzy nie potrafiliby prawidłowo wskazać, który klucz to ten cały oczkowy. Dwóch moich przyjaciół ma kilkuletnie córki i niesamowicie cieszy mnie patrzenie, jak te wsiąkają w ten nasz benzynowy, analogowy świat. Pomagają przy naprawach, bawią się autkami, oglądają programy motoryzacyjne, kibicują nam na torach wyścigowych i tak dalej.

Poza tym, jak wspominałem na początku, garaż nie musi być przestrzenią typowo związaną z samochodami – znam kilka dziewczyn, które w tej przydomowej przestrzeni robią prawdziwe cuda ze starych mebli, wypalają ceramikę czy remontują rowery. Każdy chyba słyszał stwierdzenie, że największe biznesy na świecie startowały w przydomowych garażach. Dopisałbym do tego, że garaże pomogły narodzić się wielu artystom i ludziom, którzy po prostu robią ciekawe i piękne rzeczy.

Opowiesz nam o swoim ostatnim projekcie?

W sumie mam ich aktualnie kilka, ale może powiem parę słów o wypadzie na tor wyścigowy Nurburgring Nordschleife, bo tak się składa, że w ramach przygotowań do tej wyprawy przez ostatnie dwa-trzy tygodnie praktycznie mieszkałem w garażu. Specjalnie na ten wyjazd przygotowywałem przerobionego na wyścigówkę forda focusa ST170, ale lista rzeczy do naprawy i wymiany okazała się tak długa, że mimo zarwania paru nocek musiał on zostać, aż uda się go dokończyć, a my zabraliśmy ze sobą sprawdzone w boju auto BMW 130i. W ostatnich latach byliśmy z nim między innymi na zawodach dla włoskich samochodów, gdzie zakamuflowaliśmy jego niemieckie pochodzenie, przyklejając kawałki pizzy na znaczki BMW. W każdym razie wybawiłem się jak nigdy, udało mi się zrobić nawet kilka całkiem szybkich kółek w deszczu. Teraz wracam do kończenia prac przy fordzie, a pod koniec roku pewnie wstawię to BMW do garażu na posezonowy przegląd i parę nowych modyfikacji. Ot, neverending story.

Gdybyś miał doradzić innemu pasjonatowi motoryzacji, który właśnie kupuje garaż – jakie byłyby 3 najważniejsze wskazówki?

Po pierwsze – im więcej przestrzeni, tym lepiej. Często, planując urządzenie garażu, myśli się o miejscu na samochód i stół warsztatowy czy jakiś regał, ale podczas prac przy samochodzie trzeba gdzieś upchnąć masę dodatkowych narzędzi, sprzętów czy części. Wystarczy wyjąć z wnętrza auta fotele i kanapę, żeby totalnie zagracić sobie przestrzeń roboczą, więc albo duży garaż, albo dodatkowe pomieszczenia na części, koła i tak dalej.

Druga sprawa – kanał lub podnośnik. Znacznie ułatwiają pracę przy samochodowych projektach, ale jeśli ich nie ma, to ich dołożenie może być bardzo trudne (np. podnośnik kolumnowy potrzebuje duuużo miejsca w górę i solidnego fundamentu). Warto zwrócić na to uwagę, jeśli chcemy móc w przyszłości je zamontować.

No i punkt trzeci – instalacje. Siła to moim zdaniem must have, bo wiele sprzętów jej wymaga (np. mocna sprężarka czy spawarka). Warto też mieć w garażu wodę. Poza tym w starszych domach zdarzają się instalacje na cienkich przewodach i słabych zabezpieczeniach, które będą ciągle wybijać – warto to sprawdzić.

Czy według Ciebie garaż można traktować jako inwestycję, coś, co zwiększa nie tylko komfort życia, ale i wartość samego domu?

Moim zdaniem zdecydowanie tak – nawet jeśli nie jesteśmy typowymi miłośnikami motoryzacji czy przybijania sobie paluchów młotkiem. W nowoczesnym budownictwie idziemy też coraz bardziej w kierunku mniejszych działek i optymalizacji przestrzeni domów – coraz więcej domów nie ma piwnic, tylko powstaje na płytach fundamentowych, działki i domy są coraz to mniejsze, a równocześnie mamy coraz więcej rzeczy. Rowery, wózki, deski snowboardowe, meble ogrodowe…

Sam mam paru znajomych, którzy wybudowali lub kupili domy bez przestrzeni garażowej i teraz mieszkają z rowerami zagracającymi kotłownię, sankami walającymi się w spiżarce i kołami zimowymi upchanymi w domku ogrodowym razem z grillem i parasolem. Większość z nich zagląda do mnie, żeby wymienić coś w samochodzie czy naprawić jakieś sprzęty domowe, bo u siebie zwyczajnie nie mają gdzie tego zrobić. Moim zdaniem fajny garaż będzie coraz mocniejszym wyróżnikiem.

Dziękuję za rozmowę.

Angelika Łukaszewicz

Angelika Łukaszewicz - Social Media Specialist & Content Creator w Nieruchomosci-online.pl. Odpowiada za komunikację marki w mediach społecznościowych. Na co dzień tworzy materiały wideo i dba o ich dystrybucję. Przygotowuje również krótkie treści blogowe.

Zobacz także

Zamknij