Dlaczego kocham Gdańsk? Z Gdańska więcej widać
Trudno powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Pierwsze trudne kroki w obcym mieście, wielka stocznia, wiele niewiadomych, robotniczy hotel, ciężka praca. Nie we wszystkim można było się zakochać. A jednak stało się. I jeszcze ta piękna kwiaciarka… To musiał być już ten port. To był od początku mój, a już wkrótce nasz Gdańsk. Przez kolejne prawie już 50 lat. Najpiękniejsze lata, najpiękniejsze miejsce…
Były chwile lepsze i gorsze. Jak w życiu, jak w domu. Ale zawsze u siebie. Gdańsk – najpierw smutny świadek nieudanego zrywu z 1970 roku. Trudna, ale potrzebna lekcja. Dekadę później – nasz skrawek wolności i nadziei. To w ciężkich chwilach Sierpnia’80 cały Gdańsk był z nami. Serce Gdańska biło dla nas i dla wielkich spraw. Jego siłę musieli uznawać wszyscy wielcy, tu się wszystko zaczęło, tu kipiała wolność. Czasem zastanawiam się, dlaczego w Gdańsku to wszystko się zaczęło. Odpowiedź jest dość prosta. W Gdańsku naprawdę oddycha się pełną piersią. I tu jakoś więcej i dalej widać. Takie polskie okno na świat.
Niemal każdego napotkanego w podróżach po świecie zapraszam do Gdańska. Do miasta wolności i solidarności, w którym tak wyraźnie odczuwa się powiew nowoczesnej Europy, otwarcia na świat i rozumienia innych, w którym czuje się ducha historii i bogatego dziedzictwa. I to dlatego stąd wyszło to posłanie Solidarności. Warto tu zajrzeć, aby lepiej je zrozumieć.