Nieruchomosci-online.pl - Tu zaczyna się dom tu zaczyna się dom

Ostróda – Perła Mazur

Zespół Nieruchomosci-online.pl
Komentarze

W dzisiejszym świecie wyrażenie „lokalny patriota” raczej nie mieści się w czołówce najbardziej pożądanych komplementów. Co więcej, zdarza się, że niesie ze sobą pejoratywne zabarwienie. Wszystko to okazuje się być jednak płytkim stereotypem w zetknięciu z naszym dzisiejszym gościem. Człowiekiem, który opinie o tym, że jest przedstawicielem tego wymierającego gatunku osób zakochanych w rodzinnych stronach, zbywa lekkim uśmiechem.

Niemniej jednak, nie da się ukryć, że Prezes Ostródzkiego Przedsiębiorstwa Budowlanego, bo o nim mowa, to postać, o której w Ostródzie słyszeli wszyscy. Pięciogwiazdkowe hotele, basen z kręgielnią, osiedle mieszkaniowe, nowoczesny stadion, którego nie powstydziłaby się większość drużyn Ekstraklasy, najważniejsze budynki użyteczności publicznej, a ostatnio również galeria handlowa.

A wszystko to w 40-tysięcznym miasteczku, które nie bez powodu nazywane jest perłą Mazur. Stwierdzenie, że jest to dziełem jednego człowieka, być może wydaje się zbyt górnolotne, ale bez wątpienia nie ma drugiej osoby, która wywarłaby tak duży wpływ na to, jak dziś wygląda Ostróda. Mieliśmy okazję spotkać się i porozmawiać z Ireneuszem Słowikiem – człowiekiem, bez którego Ostróda nie byłaby tak pięknym i wartościowym miejscem nie tylko w skali regionu.

Zna Pan piosenkę Czesława Niemena „Sen o Warszawie”?

Tak, oczywiście.

Zaczyna się ona od słów: „Mam tak samo jak Ty, miasto moje a w nim, najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze sny”. Do Pana osoby pasuje to doskonale. Nuci ją Pan sobie czasem, jeżdżąc po Ostródzie?

Może nie nucę akurat tej piosenki, ale rzeczywiście czuję się związany z tym miastem od dawna i mam do niego wielki sentyment.

Rozmawiamy w siedzibie Pana firmy, w miejscu, które kiedyś było białą, wstydliwą plamą na mapie miasta. Najpierw koszary, a potem zdezelowane budynki straszące w samym sercu miasta. Dzisiaj jest tu piękne osiedle, starostwo powiatowe, sąd. Zastanawiam się, co miał Pan w głowie, gdy po raz pierwszy przeglądał plany tych terenów? Trudno nie przywołać tu z kolei słów piosenki „Ściernisko” mówiącej o tym, że „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”. W sumie, zachowując oczywiście proporcje skali, powoli wdraża Pan ten plan.

Przy większości inwestycji zaczynamy od zera, od niezagospodarowanej działki lub, jak w przypadku Białych Koszar, od ruiny. Na tym początkowym etapie najważniejsza jest wizja. Białe Koszary były zamkniętą, odizolowaną od miasta i niedostępną dla mieszkańców enklawą, która na dodatek tkwiła w sercu miasta. Ideą, która przyświecała mnie i innym osobom zaangażowanym w odrestaurowanie tego dawnego kompleksu wojskowego, było otwarcie tych terenów na świat, na mieszkańców miasta, przywrócenie im dawnej świetności architektonicznej oraz rozbudzenie tu życia. Myślę, że się udało. Nie było to łatwe zadanie ze względu na zabytkowy charakter obiektu i konieczność ścisłej współpracy z konserwatorem, który stawiał nam poprzeczkę bardzo wysoko.

Efekt końcowy jest jednak imponujący

Cieszę się, że Pan też to widzi.

Jak to jest z tym byciem lokalnym patriotą? Jest nim Pan? Czy te wszystkie inwestycje to po prostu biznesowa nisza niemająca nic wspólnego z patriotyzmem?

Gdyby chodziło mi tylko o biznes, to już od dawna nie budowałbym w Ostródzie. W tym mieście zrealizowałem wiele inwestycji, które nie były dla firmy bardzo dochodowe. Zależało mi jednak, by miasto rozwijało się i było coraz piękniejsze, a mieszkańcy czuli się tutaj dobrze. Przykładem niech będzie aquapark. Wspólnie z ówczesnym burmistrzem, Janem Wasilewskim i przewodniczącym rady miasta, Czesławem Najmowiczem, doszliśmy do porozumienia, że taki aquapark w Ostródzie to byłoby dopiero coś. Sprzedano mi działkę przy placu Jana Pawła II, przeznaczoną pod budowę małego centrum handlowego, a ja na zasadzie dżentelmeńskiej umowy zobowiązałem się wybudować tam również aquapark, z którego będą mogli korzystać mieszkańcy i młodzież szkolna. Od początku było wiadomo, że ta inwestycja nie będzie dochodowa, ale dzięki niej Ostróda była jedynym miastem tej wielkości w regionie, które mogło poszczycić się własnym aquaparkiem.

Przejdźmy teraz do tematów trudniejszych. Nie jest tajemnicą, że miasto miało aspiracje gościć u siebie którąś z drużyn na Euro 2012. Nie udało się. Dlaczego?

Samo miasto, hotele Platinum i Willa Port, jak i kompleks sportowy, zrobiły bardzo dobre wyrażenie na delegatach UEFA i przedstawicielach reprezentacji, którzy nas odwiedzili. Problemem okazał się brak lotniska. W tym czasie trwał jeszcze remont trasy E7 w stronę Gdańska i dojazd do portu lotniczego zajmował naprawdę dużo czasu. Ten argument, jako jedyny, ale bardzo istotny, przemawiał niestety na naszą niekorzyść.

Odbiera to Pan jako osobistą porażkę?

Nie postrzegam tego w charakterze porażki ani dla mnie, ani dla miasta. To co zostało wybudowane – kompleks sportowy, hotele – nie było zaplanowane jedynie dla tej jednej imprezy. Te inwestycje mają znacznie dłuższy horyzont czasowy. Korzystamy z nich wszyscy, czy to grając w tenisa na nowych, krytych kortach, oglądając z rodziną mecz piłki nożnej, czy też jedząc obiad w restauracji z widokiem na jezioro. Nie zapominajmy, że to są także miejsca pracy, które są tak potrzebne zwłaszcza w naszym regionie, gdzie poziom bezrobocia jest dosyć wysoki.

Lubi Pan rywalizację?

Zdrowa rywalizacja oparta na zasadach fair play jest zjawiskiem jak najbardziej wskazanym – sprzyja rozwojowi i przynosi korzyści wszystkim zainteresowanym. Nie uznaję natomiast nieuczciwych chwytów i dążenia do swoich celów „po trupach”.

Pytam, bo odnoszę wrażenie, że na władze Olsztyna działa Pan jak motywator. Kiedyś olsztyniacy jeździli na basen do Ostródy, teraz doczekali się własnego aquaparku. Z kolei kibice na mecze Stomilu znów muszą jeździć do Ostródy. Może to taka forma rywalizacji, czy ludzie w Polsce będą kojarzyć Ostródę jako miasto pod Olsztynem, czy Olsztyn jako tę stolicę województwa niedaleko Ostródy?

Ostróda ma swoją strategię i tempo rozwoju, a to, że akurat u nas udało się wcześniej zrealizować niektóre inwestycje, należy zaliczyć na plus władzom miasta, które potrafiły dobrze wykorzystać możliwości tkwiące, m.in. w środkach unijnych. Nie konkurujemy z Olsztynem, chcemy jednak być dla jego mieszkańców potencjalnym miejscem weekendowych wypadów z wieloma atrakcjami. Miejscem, gdzie można odpocząć od zgiełku dużego miasta, rozerwać się i ciekawie spędzić czas.

Porozmawiajmy zatem o inwestycjach w Olsztynie. Kilka osiedli budowanych jest przez OPB, ale plany miał Pan chyba ambitniejsze. Mówiło się, że Słowik wybuduje w centrum Olsztyna hotel z prawdziwego zdarzenia. Potem temat ucichł. Dziś u Pana w gabinecie znowu widzę jakieś urbanistyczne wizualizacje. Czy zatem możemy stwierdzić, ze nie powiedział Pan jeszcze ostatniego słowa?

Nie chcę jeszcze ujawniać szczegółów, ale rzeczywiście w sprawie hotelu w Olsztynie nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Czy jest jakiś projekt lokalny, o którym zawsze Pan marzył, ale nigdy nie było możliwości, żeby go zrealizować? Coś, co planuje Pan jako „inwestycję życia”, dzieło, po którym Pan stwierdzi, że jest już biznesowo spełniony?

Nie sądzę, bym kiedykolwiek osiągnął tego rodzaju spełnienie. Zawsze pojawia się kolejna „inwestycja życia”, mam jeszcze wiele marzeń i wizji do zrealizowania.

Widząc te wszystkie plany i już zrealizowane inwestycje, można odnieść wrażenie, że odziedziczył Pan fortunę i po prostu odpowiednio zainwestował. Tymczasem prawda jest taka, że wielu mieszkańców Ostródy pamięta Pana jeszcze z młodych lat, gdy zaczynał Pan w branży... gastronomicznej.

Rzeczywiście nie odziedziczyłem fortuny, a do wszystkiego, co mam, doszedłem własną pracą. Faktycznie miałem epizod gastronomiczny – pomagałem w budce z jedzeniem zlokalizowanej na jednej z ostródzkich plaż. Funkcjonowanie w biznesie zacząłem jednak w 1989 roku od łóżka polowego, z którym jeździłem po targowiskach w Ostródzie i okolicznych miastach. Handlowałem odzieżą i obuwiem, które sprowadzałem ze Śląska. Potem wydzierżawiłem lokal przy ulicy Czarnieckiego 16, gdzie pojawiły się już bardziej markowe produkty – Levisy, Wranglery, odzież skórzana, garnitury, kosmetyki. W kolejnym sklepie, przy ulicy Grunwaldzkiej, sprzedawałem rowery. Chciałem otworzyć kolejny. Niestety, w tamtym czasie nie było w Ostródzie odpowiednich powierzchni handlowych, tylko wolna działka przy ul. Czarnieckiego 19, vis a vis mojego pierwszego sklepu. Rozpisano przetarg, do którego stanąłem obok kilku dużych firm, m.in. z Olsztyna. To była bardzo ryzykowna inwestycja – pamiętam, jak drżały mi ręce przy składaniu ostatecznej oferty. Ale kiedy miałem już tę działkę, pomyślałem, że może warto zbudować na niej coś większego. Na dole sklepy, a na wyższych piętrach mieszkania. Ludzie pukali się w głowę – odbiło mu, handlowiec chce się bawić w budowlańca. Na szczęście udało się przekonać do tego projektu kilka osób, które zaufały mi i kupiły mieszkania w nowym budynku. Kiedy go już wybudowaliśmy, nie chciałem rozstawać się z pracownikami i kupiłem kolejną działkę, na której powstał duży budynek przy ul. Czarnieckiego 4, naprzeciwko kościoła. Stopniowo odpuszczałem sobie handel i coraz bardziej wsiąkałem w budowlankę. Zacząłem budować również w Olsztynie. Potem był pasaż – inwestycja, która dała mi pozytywnego kopa, pozwoliła rozwinąć skrzydła. Dzięki jego budowie Ostróda wypiękniała, nabrała takiego mazurskiego charakteru.

Kiedyś OPB reklamowało się hasłem „Budujemy z pasją”. Rozmawiając z Panem, czuję, że dziś Pańska firma nie jest już typowym przedsiębiorstwem budowlanym, a raczej realizatorem pewnej wizji rozwoju. Słysząc zapał, z którym opowiada Pan o swoich planach, odnoszę wrażenie, jakbyśmy nie byli w kryzysie, a w samym sercu boomu w nieruchomościach z lat 2006-2009.

Może nie jest aż tak różowo, ale rzeczywiście nie narzekamy na brak popytu na budowane mieszkania, nieruchomości komercyjne czy pokoje hotelowe w systemie condo. Jak tak teraz liczę, to wychodzi mi, że w ramach OPB działamy już od ponad 20 lat. To szmat czasu. Standardy jakości mocno w tym okresie zmieniły się na plus. Zresztą słowo jakość jest kluczowe, jeśli chodzi o nasze inwestycje.

Nie spotkałem jeszcze dewelopera, który by powiedział, że jakość jego mieszkań jest niska.

Być może, ale akurat w „deweloperce” łatwo to zweryfikować. Wystarczy przejść się w Olsztynie na osiedle Belweder czy Browary Park. Na lokalne, a pokuszę się nawet o słowo krajowe, standardy, pod względem architektury, czy zagospodarowania terenu to poziom Ligi Mistrzów. Być może nie jesteśmy najtańsi, ale nie da się produktu premium sprzedawać za cenę dyskontową.

Na koniec chciałbym jeszcze dotknąć wątku systemu condo. Dla kogoś nieznającego tematu hasło w stylu „kup sobie hotel” brzmi dość abstrakcyjnie. Jak realnie wygląda kwestia inwestycji w system condo? Czy rynek Polski jest już wystarczająco do tego dojrzały?

System condo od ponad 20 lat funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Ten model od ponad 7 lat wprowadza na rynek polski firma powiązana z nami – Condohotels Group. W tej chwili mamy na koncie 3 zrealizowane inwestycje hotelowe w systemie condo, a czwartą w trakcie. W sumie sprzedaliśmy już ponad 200 pokoi i apartamentów. Inwestycja w nieruchomość hotelową w systemie condo, to jak posiadanie własnego hotelu. Można korzystać ze swojego pokoju przez jakiś czas w roku, a w pozostałym okresie generowaniem zysków zajmie się profesjonalny operator hotelowy. Firma poprowadzi recepcję, dział sprzedaży i marketingu, zadba o czystość, gastronomię i zajmie się realizacją wszelkich usług dodatkowych w obiekcie. W ten sposób pokój hotelowy staje się czymś więcej niż nieruchomością – to znakomity produkt inwestycyjny, który zarabia dla swojego właściciela. System condo cieszy się coraz większą popularnością wśród osób posiadających nadwyżki finansowe i szukających bezpiecznej, ale i rentownej formy ich ulokowania. Zyski, na jakie można liczyć, kupując taki apartament, są stosunkowo wysokie przy zachowaniu niskiego poziomu ryzyka. Zabezpieczeniem inwestora jest w tym przypadku tytuł własności nieruchomości, którą może on w każdej chwili sprzedać na rynku wtórnym i tym samym wyjść z inwestycji, odzyskując, często z nawiązką, zainwestowany kapitał. Zakładając jednak, że traktujemy tę inwestycję długoterminowo, możemy spodziewać się rocznych zwrotów na poziomie znacznie przewyższającym rentowność lokaty bankowej, obligacji czy mieszkania na wynajem

Zespół Nieruchomosci-online.pl

Zespół Nieruchomosci-online.pl - Nieruchomosci-online.pl to portal z największą liczbą ogłoszeń nieruchomości w Polsce. Udostępnia poszukującym około 300 tys. ofert od biur nieruchomości, deweloperów i osób prywatnych. Odwiedzany jest przez ponad 4 mln użytkowników miesięcznie.

Zobacz także